Świnica 26.11.2019

Dzień wcześniej narodził się pomysł wyjazdu w Tatry. Szybki wypad na dobry początek tygodnia. Spakowałam co potrzeba i następnego dnia parę minut po trzeciej nad ranem, byłam już w drodze do Zakopanego. Wyborem była Świnica w Tatrach Wysokich, jej wysokość to 2302 m.n.p.m. Droga do Zakopanego, ze względu na wczesną porę, okazała się pusta, więc szybko dojechałam do parking.

Noc była chłodna, gwieździsta co dobrze wróżyło na tamten dzień. Chcę tu wyróżnić pewne zjawisko w Nowym Targu, które wiele razy mnie zaskoczyło. Noce, jak i poranki zawsze są mgliste, a temperatura niska. Jest to dla mnie o tyle zaskakujące i mylne, z mimo pozytywnych prognoz, tylko tutaj jest inaczej. Już po kilku kilometrach znowu jest pięknie i wraca optymizm i wiara w prognozę pogody.

Na parkingu w Brzezinach założyłam czołówkę, plecak i wyruszyłam w drogę.

Parking w Brzezinach

Idąc sama ciemną nocą, nie odczuwałam strachu. Nie było żadnych ludków, niedźwiadków, stworków na szlaku. Po półtora godzinnym marszu dotarłam do schroniska Murowaniec, które ze względu na remont było zamknięte. Mimo tego można było się napić ciepłej herbaty.

Schronisko Murowaniec

Obrałam kierunek w stronę Hali Gąsienicowej. Jak zawsze urokliwa, do tego ze względu na wczesną porę widoki i cisza tylko dla mnie. Zrobiłam sobie przerwę i prywatne śniadanie i kawę w przestrzeni. Przed moimi oczami widniały Kościelec, Świnica i Kasprowy.

Opuściłam magiczne miejsce, obrałam kierunek w stronę żółtego szlaku, aż do Dwoiśniak, następnie zielonym na Przełęcz Liliowe. Na kamieniach była cienka warstwa lodu, wymagało to ciągłej koncentracji i uwagi. Na przełęczy ukazał się widok w stronę Kasprowego Wierchu, Czerwonych Wierchów i Tatr Zachodnich. Uwielbiam tę część Tatr, jest dość łagodna, poszczególne szczyty dają możliwość relaksu, można usiąść i delektować się naszymi pięknymi Tarami.

Czerwone Wierchy

Czerwonym szlakiem kieruję się do Świnickiej Przełęczy. Prowadzi tam łagodny trawers, ten odcinek nie sprawiał mi żadnej trudności. Na przełęczy podejmuje decyzje o niezakładaniu raków, mimo wczesne zimowych warunków. Po lewej stronie rozciąga się widok na Zieloną Dolinę Gąsienicową. Widoki na dolinę i liczne stawy w niej umieszczone są obłędne.

Tak wygląda Świnica z podejścia pod szczyt.

Świnica

Wspinając się w stronę szczytu, doszłam do tzw. Żlebu Blatona. Na płaskich skalnych płytach były rozmieszczone łańcuchy. Tam postanowiłam założyć raki, gdyż odcinek był mocno oblodzony i ośnieżony. Chciałam uniknąć pośliźnięcia się na urwisku — trzymałam się łańcuchów, jak najbliżej skalnej ściany powoli zeszłam w stronę kominka skalnego. W tamtym miejscu musiałam uważać, ponieważ przepaść była dosyć stroma. Obeszłam skałę za znakiem szlaku i tam podziwiałam zapierającą dech w piersiach panoramę doliny pięciu stawów i tatrzańskich szczytów.

Dolina Pięciu Stawów

Pod samym szczytem miałam do pokonania płaską, stromą skałę. W mocno eksponowanym terenie wymagało to ode mnie dużego wysiłku – musiałam zrobić ogromny krok i tylko w ten sposób udało mi się pokonać ten kawałek. Było to jedyne miejsce o wyższym stopniu trudności. Dałam rade.

Ostatni odcinek przed szczytem

Gdy już dotarłam na sam szczyt, ogarnęła mnie euforia, mimo trudności-udało mi się osiągnąć cel. Zimno nie pozwało, żebym długo siedziała na szczycie, dlatego dałam sobie tylko chwilę na krótki odpoczynek i zrobienie zdjęć.

Świnica szczyt

Pod szczytem w drodze powrotnej spotkałam dwóch panów. Rozmawialiśmy chwilę i jak się okazało — szli oni za mną i podziwiali, jak dobrze radze sobie sama idąc przy takich warunkach. Byli zaskoczeni moją odwagą. Po parunastu metrach pożegnaliśmy się — ja skierowałam się w drogę powrotną przez Przełęcz Świnicką do Hali Gąsienicowej, a panowie moimi śladami udali się w przeciwnym kierunku, na szczyt.

Na zakończenie — fantastycznie jest wyrwać się niezaplanowanie na jeden dzień w góry — odczucia jak na innej planecie, kiedy dookoła w miastach nie ma aż takiej ilości śniegu, a mróz i wiatr nie dokucza tak jak na szczycie, które odwiedziłam. Wracając do rzeczywistości, docenia się ciepłą herbatę i puszysty koc.