Żubrowisko i Turbacz

Odkładałam to miejsce od dawna i w końcu się udało. 

Dzień wolny przed weekendem majowym trzeba było wykorzystać. Wstając nie za wcześnie, pakuję niezbędne rzeczy na krótka wyprawę i jadę. Kieruję się do Nowego Targu, następnie w stronę Łopusznej. Zostawiam samochód w Zarąbku Średnim gdzie zaczyna się szlak niebieski na Turbacz, ja jednak tym razem idę czerwonym edukacyjnym. 

Ścieżka jest przyjemna z płaskim podejściem. Docieram do pierwszego miejsca czyli Gajówki Mikołaja. Oczywiście nie ma to miejsce nic wspólnego ze św. Mikołajem, żadnych prezentów tu nie dają 😊. 

Poniżej na zdjęciu jest cały opis. 

Dzisiaj jest zamknięta. Wrócę więc tutaj w sezonie otwarcia, aby zaspokoić swoją ciekawość. Zobaczyć jak wygląda w środku. 

Miejsce jest ciekawe i łatwo dostępne. Można usiąść, rozpalić ognisko i jest dużo miejsca do biegania dla „energicznych” dzieci. Polecam. Znajdują się tu trzy budynki, utrzymane w bardzo dobrym stanie, zadbane. 

To najprawdopodobniej jest zrobione przeciwko kornikom, bardzo pomysłowo. 

Śniadanie w takim miejscu to czysta przyjemność. 

Pora iść dalej, gdyż kolejne miejsce również jest inspirujące i historyczne dla Gorców. Przekraczając szlaban Gorczyńskiego Parku Narodowego wzdłuż płynącego potoku kieruje się w stronę Polany Żubrowisko. 

Po drodze cieszę się oznakami wiosny i klikam kilkanaście zdjęć kwiatków, kwiateczków oraz strumyczków. 

Spacerkiem na spokojnie docieram do miejsca gdzie znak pokazuje… 

Hmm no i jest polana, na niej pięknie zrobiona wiata, w środku ławeczki no po prostu full wypas na piknik rodzinny. Polana jest fantastyczna i to co ucieszyło mnie szczególnie, pierwsze tego dnia widziane krokusy.

Kilka zdjęć z Polany. 

Krótki opis Polany umieszczam poniżej.

To jeszcze nie koniec, a wręcz początek wędrówki. Opuszczam polane, wracam się kawałek ta sama ścieżka która przyszłam i kieruje na Turbacz. Na szczycie byłam wielokrotnie i prawie wszystkimi szlakami. Ale dzisiaj idę Partyzanckim szlakiem na Turbacz. 

Coś nowego🤔. 

Oznaczenia są dobrze widoczne i nie można zabłądzić. 

Początkowe podejście jest… jak to mówię, „trzeba się przyłożyć”, a potem to już na luzie. 

Kiedy doszłam do rozwidlenia dróg do miejsca Świnie Czoło, tu następuje mały dylemat w lewo czy prawo 🤔  Wgląd do mapy internetowej rozwiązuje zapytanie że jednak w lewo. 

I tu zaczyna się łagodne podejście tak zwane grania lub jak to woli wierchami. 

Dreptam sobie między drzewami, kałużami, śniegiem i masa błota. Jest wczesna wiosna więc warunki odpowiednie jak na tą porę roku. 

Dochodzę do niebieskiego szlaku na Turbacz. Przechodzę przez Bukowinę Waksmudzką, Długie Młaki, łatwo i przyjemnie prosto na Turbacz. Liczne Polany mijane na szlaku dają piękny widok na jezioro Czorsztyńskie, Pieniny, kotlinę Nowotarska i oczywiście nasze polskie tatry. Nie można się nudzić gdyż przy dynamicznej pogodzie tego dnia ciągle coś nowego się odsłaniało. 

Przy schronisku i w około jeszcze duża ilość śniegu. Zaskoczeniem było, że przed schroniskiem nie było nikogo jak na to miejsce to naprawdę wyjątek. 

Udało się kilka fotek zrobić bez dzikiego tłumu, podelektować ciszą, podziwiać panoramę.  

Pora wracać, powrót wybrałam tą samą trasą, ale można zejść niebieskim i wyjść w Łopusznej w tym samym miejscu parkingowym, ciekawa pętelka wyjdzie. 

Przy wiosennych warunkach trzeba nastawić się na …. 

Dzień udany, nowe miejsce odkryte. Miałam być na szlaku trzy góra cztery godziny ( przecież obiad trzeba zrobić), a wyszło osiem. Ciekawostką jest ze przez ten czas spotkałam tylko cztery osoby, no cóż cisza w dzisiejszych czasach też jest wskazana 😊

Nic tak nie podnosi adrenaliny i dobrego nastroju jak aktywnie spędzony czas. 

Do zobaczenia w następnym wpisie😊