Koprowy Wierch

Tym razem, jedziemy w Tatry Słowackie do Strbske Pleso, gdzie celem będzie Koprowy Wierch. Jest to miejsce  z najbardziej widokowych gór w Tatrach. Dojście malowniczą doliną Mięguszowiecką, przez Hińczowe Stawy. Pogoda na ten dzień nie była imponująca, w prognozach ciągle mówili o przelotnym deszczu. Ale kto nie ryzykuje, nie zjada wisienki na torcie. My, czyli ja, Ewelina i Julia postawiłyśmy wszystko na jedną kartę i już koło siódmej rano mkniemy na Słowację. Moje towarzyszki tego dnia idą pierwszy raz tak wysoko, będzie to dla nich nowe doświadczenie oraz zobaczenie Tatr z innej strony. 

Zostawiając samochód na parkingu kierujemy się czerwonym szlakiem w kierunku Popradzkie Pleso. Droga jest asfaltową i nie sprawia żadnych trudności, przy miłych pogawędkach czas szybko minął. Przy stawie obowiązkowy postój, mała konsumpcja zapasów, dziesiątki fotek gdyż miejsce zasługuje na  to aby utrwalić w obiektywie. Taka ciekawostka: miejsce to jest, niestety, związane z jedną z największych lawinowych tragedii tatrzańskich. 20 stycznia 1974 roku Żlebem spod Przełęczy nad Skokiem zeszła olbrzymia lawina, która wdarła się na przeciwległy stok i przysypała 24 trenujących tam narciarzy. Uratowano tylko 12 osób. Taka smutna historia w tak pięknym miejscu. 

Kierujemy się na niebieski szlak, który prowadzi na Koprowy jak również na Rysy. Dochodząc do rozgałęzienia, My idziemy w lewo dalej niebieskim, Rysy będą innym razem.

Między kamieniami, strumykami pniemy się coraz wyżej. 

Oglądając się za siebie widzimy w dolinie rozgałęzienie szlaków. Z biegiem czasu pogoda robi się coraz lepsza, nie ma wiatru skala sucha, słońce nie praży warunki wprost  idealne, na taką daleka wędrówkę. 

Czym wyżej, tym widoki coraz ciekawsze.

Dochodzimy do Małego i Wielkiego stawu Hińczowego  z których podziwiamy Mięguszowiecki szczyt. 

Wielki Hińczowy staw widziany z Przełęczy. 

Od stawów zaczyna się najbardziej stromy odcinek do przejścia w stronę Przełęczy. 

Są chwilę zwątpienie, mimo to powoli dochodzimy w kolejny punkt. 

Od znaku jest około czterdzieści minut podejścia na wierzchołek. Ścieżka wygląda dość stromo ale dajemy radę, skoro przeszłyśmy tyle kilometrów reszta to pestka.

Widok spod szczytu. 

Jest, udało się osiągnąć kolejne marzenie, dzięki cierpliwości, pogody ducha i wytrwałości zobaczyłyśmy najpiękniejszy widok na tatry Słowackie i Polskie.

Tak oznaczony jest Koprowy Szczyt. 

Widok na Stawy.

A tu w stronę Świnicy, Orlej i na pierwszym planie Szpiglasowy Wierch na lewo gran Szpiglasowy aż po Walentkowy Wierch. 

Panorama jest cudowna można patrzeć i patrzeć 

Przyszła pora na powrót, dziewczyny lekko zmęczone już, ale ze względu na późną godzinę mocno się zmobilizowały śmy aby zdążyć przed zmrokiem, a że było z górki to i szło się lepiej. Po dwóch godzinach byłyśmy z powrotem przy Popradzkim stawie.

Ostatnim miejscem w drodze powrotnej, będzie zobaczenie Symbolicznego Cmentarza Ofiar Tatr. Kilka słów o samym cmentarzu. 

Na cmentarzu umieszczono motto „Umarłym na pamiątkę, żyjącym ku przestrodze”. Idea tego miejsca było umieszczenie tablic ofiar Tatr, nie ma tam ciał stanowi to symbolikę. Można spotkać m.in. Klemensa Bachledę, Mieczysława Karłowicza, Wiesława Stanisławskiego, Witolda Wojnara, Tadeusza Strumiłłę, Jana Długosza, braci Jerzego i Wojciecha Biedermannów, a także ratowników TOPR. Umieszczono również sześćdziesiąt krzyży malowanych przez Słowackich rzeźbiarzy. Oto kilka zdjęć z tego miejsca. 

To była dłuuuga droga, jak również jedna z bardziej panoramicznych. Zmęczone, ale szczęśliwe jesteśmy już na parkingu i pozostaje nam jeszcze dwie godziny jazdy w stronę domu. 

Dziękuję, Ewelinie i Julii za ich wytrwałość, odwagę zobaczenia coś  innego wyższego. Mogę tylko na koniec powiedzieć, że dzielne z Was turystki. Pozdrawiam i do zobaczenia następnym razem. 

P.s: Zapraszam do galerii , zdjęcia z tego wypadu są magiczne, warte zobaczenia.