Krywań

My mamy swój Giewont , a Słowacy mają Krywań jest dla nich symbolem odrodzenia narodowego wieloletnich dążeń do wolności. Krywań o wysokości 2494m.n.p.m jest góra bez trudności technicznych, ale są duże różnice wysokości i wymaga solidnej dawki wysiłku fizycznego.

Na Krywaniu byłam juz jesienią przy pięknej pogodzie, zimą byl to mój pierwszy raz. Dlatego bez obaw zaplanowałam go sama.

Krywań

Pobudka o pierwszej w nocy, herbata i kawa do termosu, kanapki gotowe tylko wrzucić do plecaka cos słodkiego, cos na rozgrzewkę i po godzinnej krzątaninie wyjeżdżam. Muzyka w radiu dotrzymywała mi towarzystwa w trakcie jazdy, a że droga pusta, bo był prawie środek nocy to sobie mknęłam. Postanowiłam zatrzymać się przed Nowym Targiem na stacji, aby wlać paliwo, a tak wrazie jakieś przygody. Idąc do kasy z prawej strony ktoś woła , obracam się a tam kolega Paweł, z którym byłam już dwa razy w Tatrach. To ci niespodzianka!! Kolega zatrzymał się, aby kupić baterie do czołówki, jechał z koleżanka również w Tatry tylko Polskie. No i się zaczeło, jaki on słaby, nie w formie tego dnia to jakoś nie duża górkę tylko pójdą. Poszłam przywitać sie, z której Edyta nie znałam wcześniej, a jest osoba bardzo spontaniczną i otwartą, od słowa do słowa zaproponowałam to chodzie ze mną na Krywań. Na co Edyta bardzo chętnie przystała. Dla mnie to był szok na taką szybka decyzje z jej strony, zostawiłam auto obok stacji i w dalszą drogę pojechaliśmy już razem. Moi drodzy to się nazywa spontan jak się później okazało – rewelacyjna decyzja.

Dotarliśmy do Trzech Studniczek gdzie z tego miejsca rozpoczyna się zielony szlak na Krywań. Poranek piękny, zaczęliśmy podejście dość łagodnie i spokojnie gdzie towarzyszył nam bajeczny wschód słońca. Warto wyjechać wcześniej, aby już na jakieś wysokości zobaczyć jak wstaje słońce. Jest niesamowity spektakl, który żadne zdjęcie nie uchwyci tego momentu. Wschody słońca dają nadzieję są takie czyste nieskazitelne.

Po pięknym wschodzie słońca, powietrze się ociepliło zmieniło się ciśnienie i powstała bardzo gęsta mgła. Ślady na podejściu były na tyle widoczne że Paweł mimo kiepskiej formy prowadził bez większych problemów nadając tempa całej wyprawie.

Podejście pod Mały Krywań

W tak gestej mgle nie wiedzieliśmy jak mamy jeszcze daleko. Krokiem za krokiem szliśmy z nadzieja na lepsza pogode, która zapowiadali w prognozach.

Zaczeło sie cos dziac, prześniało sie stopniowo . Mgła zaczeła opadać ukazując wierzchołek gory, błekit nieba. No i jest piekna słoneczna pogoda.Serducho zaczeło bic szybciej, adrenalinka wzrosła , telefon w ruch aby uchwycic te zmiane. Byłam tyle razy w gorach nigdy, ale nie byłam jeszcze swiadkiem takiego zjawiska. Cos niesamowitego.

Dzięki zmianie pogody odsłonił się szczyt na którego mieliśmy jeszcze sporo drogi. Robiło się coraz stromiej, każdy z nas szedł swoim tempem wiedząc że czasu mamy sporo, a widoki z każdej strony bezcenne.

Po niecałych dwóch godzinkach dotarliśmy na szczyt. No bomba!!! Widok zapierał dech w piersiach, widoczność daleka. Naszej radości, satysfakcji i podziwiania nie było końca. Zdjęcia pokazują to najlepiej.

Widok w strone Lomnicy, Gerlacha , Rysów i tak dalej
Najlepsz luz bluz w zyciu
Krywań w całej okazałości

Cały trud, jaki włozyliśmy, aby wyjść, wynagrodził nam wszystko była to wisienka na torcie, która zapamiętamy na całe życie. Po pokrzepieniu się i długim relaksie padła wspólna decyzja o powrocie. Z żalem pozegnalismy sie, obiecując powrót.

Schodzimy w górnej partii ostroznie śnieg nie jest zmrożony już – trzeba było rozważnie stawiać kroki. Jeszcze kilka obrotów w tył , jeszcze kilka zdjeć.

Obieramy kierunek parking. Skracjąc drogę gdzie sie da, gdyż były warunki zimowe. Nie trzeba było więc iść aż tak idealnie za szlakiem. Zapadając sie w sniegu po pupe brniemy na przód. Jeszcze jeden mały przystanek dla kolegi na łyk herbaty i małą czekoladkę, gdyż nie wygladał najlepiej. A my jako kobietki dbałyśmy o naszego rodzynka, pokrzepiając go słowem i napojem wzmacniajacym.

Po kilkunastu godzinach wędrówki byliśmy zmeczeni, ale bardzo szczęśliwi. Ten dzien zapamietamy na długo.

Jeszcze wspólne pamiątkowe zdjęcie

Po tym niespodziewanym dniu w Tatrach jeszcze bardziej sobie cenię, że warto otaczać się szczerymi, prostymi i pozytywnymi ludźmi. Tacy właśnie są bohaterzy mojego obecnego wpisu, którym bardzo dziękuje za wspólny czas.

Wiecej zdjeć jest w mojej galerii do której zapraszam 🙂